Adam Klimczak / Andrea Isa / Anka Leśniak / Ashraf Fawakhry / Aurelia Mańdziuk / Nezaket Ekici / Susken Rosenthal / Dimitris Alithinos / Dorit Goddard / Michael Halak /Markus Mussinghoff / Mariusz Sołtysik / Liliana Orbach / Mariusz Olszewski / Yaacov Chefetz / Zbigniew Koszałkowski / Gilad Ophir / Wiktor Polak / Terry Buchholz / Samah Shchada / Ryszard Waśko / Artur Chrzanowski / Tomasz Matuszak / Nia Pushkarova / Monika Czarska / Bilu Blich Roni Somek / Lali Michaeli / Varda Getzov / Doron Polak / David Wakstein / David Palma / Tami Raban / Lior Kariel / Anna Promachenko / Shachar Marcus / Laszlo Kerekes / Magdalena Lauk
Nic dobrego z tego nie wyniknie
Tytuł odnosi się do rzeczywistości, w której funkcjonujemy, stanu zakłóceń i napięć, braku równowagi, ale także do funkcji artysty, czy powinien być częścią działań zmierzających do zmiany rzeczywistości. Na tym etapie celem jest zbadanie reakcji artysty na twardą rzeczywistość, przy założeniu, że jego władza jest ograniczona, ale nie pozostaje na nią obojętny.
•
Nothing good will come of this
The title refers to the reality in which we operate, a state of disturbance and tension, the lack of balance, but also the artist's function whether he should be part of an effort to change reality. At this stage the goal is to examine the artist's response to the harsh reality, assuming that his power is limited but he does not remain indifferent to it.
Zapraszamy do Galerii Wschodniej na wystawę pt. „RAFA – Martwa Natura”.
Wystawę tworzą prace trójki artystów Zuzanny Formelli, Tomasza Matuszaka i Macieja Szynwelskiego. W czasach dewastacji środowiska naturalnego i kryzysów klimatycznych, do których w różnym stopniu odwołuje się tematyka wystawy i pokazywane prace, łączą się z jednej strony za pomocą zabiegów formalnych i doboru medium, a z drugiej za pośrednictwem znaczenia podejmowanego tematu.
Rafy koralowe są jednymi z najbardziej zróżnicowanych i efektywnych ekosystemów na planecie. Stanowią one siedlisko szerokiego spektrum życia morskiego i zapewniają ważne usługi ekosystemowe, takie jak ochrona linii brzegowej i obieg składników odżywczych. Jednak rafy koralowe są zagrożone poprzez szereg działań ludzkich, w tym nadmiernym rybołówstwem, rozwojem urbanistyki wybrzeża, zanieczyszczeniem środowiska naturalnego i zmianami klimatu.
Zmiany klimatu, w tym wzrost temperatury wody i zakwaszenie oceanów, powodują bielenie koralowców, proces, w którym koralowce tracą kolor i w końcu umierają. Dodatkowo, nadmierne rybołówstwo może zakłócać delikatną równowagę ekosystemu raf, prowadząc do utraty kluczowych gatunków a w rezultacie do załamania się całego ekosystemu. Ogólnie sytuacja raf koralowych jest poważna, a pilne działania są potrzebne, aby poradzić sobie z wieloma zagrożeniami, na które rafy koralowe są narażone.
Prace pokazywane na wystawie są połączone ideą rafy koralowej jako zagrożonego poprzez działalność ludzką ekosystemu. Tytułowa rafa Macieja Szynwelskiego to wieloelementowy twór złożony z dużej ilości fragmentów ceramicznych oraz szklanych wykonanych w technice fusingu. Ceramiczne detale wykonane zostały poprzez liczne eksperymenty z techniką ceramiki, wytwarzane często wspak ogólnie przyjętej technologii tworzenia ceramiki. Dlatego ich trwałość czy raczej kruchość przywodzi na myśl stan ekosystemów rafowych, które podlegają coraz szybszej destrukcji na całym świecie. Formy ceramiczne Zuzanny Formelli posiadają formalne pokrewieństwo z pracami Szynwelskiego, jednakże poprzez zastosowanie w obiektach różnorodnych źródeł światła stają się formami przypominającymi lampy, z pogranicza rzeźby i designu. Ich fantazyjne kampowe stylizacje utrudniają jednoznaczne określenie ich przeznaczenia. Praca Tomasz Matuszaka to swoistego rodzaju tryptyk, na który składają się dwie fotografie i obraz wideo. Przedstawione w wideo porozrzucane odlewy z żywicy akrylowej fragmentów ludzkiego ciała budują analogię zbielałej (martwej rafy koralowej) z umarłą osobą - dewastacją, rozpadem, a w końcu śmiercią. Dwie fotografie dopełniające pracę są rejestracją akcji artystycznych na brzegach Bałtyku i Atlantyku, gdzie napisy - odnoszące się do kruchości istnienia - wykonane z soli morskiej za pomocą szablonu rozmywane są przez fale morskie. Tak jak na wstępie wspomnieliśmy wystawa łączy prace trzech artystów za pomocą zabiegów formalnych i technologii, ale również w sposobie przedstawienia idei znajdujemy uniwersalny mianownik. Nie licząc powyższych analogii trzeba wspomnieć, że artystów łączy wspólne doświadczenie dydaktyczne z łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie prace Macieja Szynwelskiego i Zuzanny Formelli powstawały pod merytoryczną opieką Tomasza Matuszaka w Pracowni Działań Interaktywnych i Site-Specyfic.
•
We invite you to the Wschodnia Gallery for the exhibition entitled. 'RAFA - Still Life.
The exhibition consists of the works of three artists Zuzanna Formella, Tomasz Matuszak and Maciej Szynwelski. In times of environmental devastation and climatic crises, which the exhibition's themes and the works on display refer to varying degrees, they are linked on the one hand by formal treatments and choice of medium, and on the other by the meaning of the subject matter.
Coral reefs are among the most diverse and effective ecosystems on the planet. They provide habitat for a wide range of marine life and provide important ecosystem services such as shoreline protection and nutrient cycling. However, coral reefs are threatened by a range of human activities, including overfishing, coastal urban development, pollution and climate change.
Climate change, including rising water temperatures and ocean acidification, causes coral bleaching, a process in which corals lose colour and eventually die. Additionally, overfishing can disrupt the delicate balance of the reef ecosystem, leading to the loss of key species and ultimately the collapse of the entire ecosystem. Overall, the situation of coral reefs is serious, and urgent action is needed to deal with the many threats to which coral reefs are exposed.
The works shown in the exhibition are linked by the idea of coral reefs as an ecosystem threatened by human activity. Maciej Szynwelski's eponymous reef is a multi-element creation composed of a large number of ceramic and glass fragments made using the fusing technique. The ceramic details were made through numerous experiments with ceramic technique, often produced in contravention of the generally accepted technology of ceramic creation. Therefore, their durability, or rather fragility, is reminiscent of the state of reef ecosystems, which are undergoing increasingly rapid destruction around the world. Zuzanna Formella's ceramic forms have a formal affinity with Szynwelski's work, however, through the use of various light sources in the objects, they become lamp-like forms on the borderline between sculpture and design. Their fanciful camp stylisations make it difficult to clearly define their purpose. Tomasz Matuszak's work is a kind of triptych, consisting of two photographs and a video image. The scattered acrylic resin casts of human body fragments, presented in the video, build an analogy between a bleached (dead coral reef) and a dead person - devastation, decay and, ultimately, death. Two photographs complementing the work are a recording of artistic actions on the shores of the Baltic and Atlantic, where inscriptions - referring to the fragility of existence - made of sea salt using a stencil are blurred by the sea waves. As we mentioned at the outset, the exhibition combines the works of the three artists by means of formal treatments and technology, but we also find a universal denominator in the way the ideas are presented. In addition to the above analogies, it should be mentioned that the artists share a common didactic experience from the Academy of Fine Arts in Łódź, where the works of Maciej Szynwelski and Zuzanna Formella were created under the substantial supervision of Tomasz Matuszak in the Interactive and Site-Specific Activities Studio.
Problemy współczesności, poczucie zagrożenia, budowanie więzi oraz poszukiwanie własnej tożsamości.
Konfrontacja z nieodwracalnymi zmianami w środowisku naturalnym.
Poszukiwanie technicznych rozwiązań dla zakwaszenia oceanów, ocieplenia klimatu, masowego wymierania gatunków, skażenia plastikiem.
Pytania o relację kryzysu środowiskowego oraz dyskursów i praktyk świata sztuki i jej instytucji.
Zaangażowanie w istotne kwestie bieżące.
Kryzys klimatyczny, postępująca katastrofa środowiska naturalnego i nieodwracalna degradacja zasobów naszej planety są tematami najbardziej alarmującymi i wymagającymi interwencji oraz wspólnej troski.
Troska, która może być skuteczna tylko, gdy opiera się na rozpoznaniu problemów.
Uczestnictwo we współczesnym kryzysie i próby radzenia sobie z nim przez świat sztuki.
Bla, bla, bla…
Powyższe sformułowania pochodzą z opisów wystaw, na których miałem przyjemność gościć. Wystawy i wydarzenia artystyczne pełne są pięknych słów, idei, myśli i propozycji, ale na towarzyszących im wernisażach i bankietach uczestniczki i uczestnicy często raczą się smakołykami jak na załączonym obrazku.
Patera pieczonych mięs, schab faszerowany z suszonymi pomidorami, baleron białoruski z majerankiem, rolowana pierś indyka z pistacjami, mini tatar ze śledzia z chilli? Proszę bardzo. Ewentualnie z okazji większych wydarzeń typu triennale, biennale:
zębacz oceaniczny pieczony z kurkami, pierś z indyka w mchu ze szpinaku na sosie bazyliowym, ziemniaki opiekane, mix sałat z pomidorkiem koktajlowym.
Symboliczny pomidorek koktajlowy czy jakieś smutne oliwki leżące obok deski mięs to często jedyna opcja dla wegetarianek i wegan. Pamiętam doskonale jubileusz swojej uczelni, podczas którego poczęstunek wyglądał jak na balu myśliwych, a nie w szkole artystycznej. A kto, jeśli nie artyści i artystki, ludzie kultury, ma być motorem zmian kulturowych w naszym kraju?
Dlatego chcę publicznie zapytać, czy instytucje kultury są w stanie podjąć tak niewielki wysiłek i zrezygnować z serwowania mięsa na wernisażach i bankietach? Kabanoski Troski to wydarzenie, którym chciałbym zainicjować akcję wysyłania oficjalnych zapytań tej sprawie do wybranych instytucji. Specjalnie z tej okazji Adam Klimczak ugotuje dla nas wszystkich wege ogórkową, a Wschodnia od tej pory będzie bezmięsna 😊
Marcin Polak
Wystawa Zbigniewa Libery w Galerii Wschodniej to powrót artysty do Łodzi - miasta z którym jego twórczość związana jest od czasu uczestnictwa w Kulturze Zrzuty. Istotnym aspektem tego powrotu jest również lokalizacja - Wschodnia to w końcu legendarna przestrzeń niezależnego ruchu galeryjnego i ostatnia w mieście czynna galeria autorska powstała w latach osiemdziesiątych.
"Czasem pisze się powieść, a czasem tworzy się zbiór opowiadań" - tak artysta opisuje wystawę. Monumentalne i wielowątkowe kompozycje, zostały zastąpione przez fragmenty zawieszone pomiędzy decydującym momentem, a rejestracją niezwykle rzadkiego zdarzenia. Część z nich może być potraktowana jako uciekinierki z wcześniejszych prac, które sugerują istnienie alternatywnych historii. Stanowią również eksperyment narracyjny. Niedopowiedziana natura tych zdarzeń kumuluje się w przymusie odczuwanym przez zwiedzających, aby zobaczyć je razem - jak tworzą nową, wspólną opowieść.
Zbigniew Libera
Achajowie, chłopcy, polskie złoto i sytuacjoniści
Fotografia przedstawia dwie osoby: dorosłego mężczyznę w stroju militarnym oraz chłopca. Znajdują się w niezidentyfikowanej przestrzeni, niezawierającej nawet sugestii części świata, w której jest zlokalizowana. To być może partyzanci biorący udział, w którejś z aktualnie rozgrywających się na świecie wojen. Tytuł zdjęcia brzmi Księga dżungli. Wskazuje, że może być ono aktualizacją opowieści Kiplinga o chłopcu wychowywanym przez zwierzęta. Paradoksalnie, owa fotografia powstała w związku z inną powieścią dla dzieci. Stanowi inedit z serii Libery The Gay, Innocent and Heartless, z 2008 roku, która nawiązywała do postaci Piotrusia Pana. Obraz, powstały przy innej okazji i w zupełnie innym świecie, okazał się niestabilny, a jego pierwotne znaczenie przekierowane gdzieś indziej. A może jednak od Piotrusia Pana do Mowgliego wcale nie jest znowu tak daleko? Może te dwie postacie są uosobieniem tego samego toposu – dziecka, które nie chce żyć w zgodzie z regułami życia społecznego we współczesnej cywilizacji? Okazałoby się wtedy, że to jednak obraz jest silniejszy niż jego werbalny opis.
Film Chrisa Markera Gdybym miał cztery wielbłądy to jedno z kilku dzieł tego reżysera, w którym posłużył się nieruchomymi obrazami. Fotografie komentuje czwórka narratorów. Ich dyskusje pozwalają związać ze sobą sekwencję obrazów w czytelną narrację. Temu działaniu przyświeca motto pochodzące z pism Jeana Cocteau: „Nie rozumiem tych tajemnic, więc udaję, że je organizuję” Libera nie rozumie generowanych przez siebie obrazów i twierdzi, że ich nawet nie organizuje. Fotografie, które powołuje do życia stanowią tajemnicze komunikaty, a wystawa jest mimo wszystko gestem nadania im porządku. Czy ta organizacja pozwala jednak na rekonstrukcję sensu, czy też może raczej utrudnia lekturę?
Obrazy na wystawie Libery przedstawiają, według artysty, niezwykle rzadkie zdarzenia – takie relacje pomiędzy osobami i obiektami, które są na tyle wyjątkowe, że ciężko potraktować je jako zbieg okoliczności. Dzięki temu, przypominają również działanie sztuki w obszarze życia codziennego. Libera inscenizuje sytuacje, a następnie naciska migawkę na chwilę przed decydującym momentem – w czasie kiedy znaczenie nie jest jeszcze określone. Pokazuje zarazem, jak można zaplanować nawet punctum, ale pozostawić na tyle niedopowiedzenia, że tajemnica znaczenia będzie prześladować widza. Te zdjęcia powstały po to, żeby opowiadać, jak fotografia natrętnie gada. Oraz o tym, jak uporczywie milczy.
Libera generuje niezwykle rzadkie zdarzenie. Następnie przenosi się ono do galerii i spotyka tam podobne sobie byty. Przeglądają się w sobie nawzajem. Wyobraźmy sobie, że podobnie jak w dziele Markera, zostają one poddane logice dzieła filmowego i następstwa obrazów. Zrywają z podstawową ideą filmu jako sekwencji obrazów zmieniających się tak szybko, że oko rejestruje projekcję jako ciągły ruch. Paradoksalnie ta metoda wzmacnia zmianę. Widz koncentruje się na różnicach między kolejnymi obrazami. Przeskok w czasie i przestrzeni (w przypadku zdjęć wykonanych z różnych perspektyw) lub tylko w czasie (jeśli aparat nie był w ruchu) łączy fotografie, ale też je dzieli. Przynależą do siebie, ale coś dzieje się między nimi.
W tym zbiorze dwukrotnie pojawiają się obrazy kopalni polskiego złota – dołu po wykopanych szkieletach, które pozbawiono złotych zębów. Te zdjęcia nawiązują do szczególnie kontrowersyjnych dla prawicy odkryć historycznych. Inscenizacja w paradoksalny sposób spełnia marzenia o spisku środowisk, które chcą obarczyć współwiną za holokaust Polaków. Jest fikcją, która inscenizuje traumatyczny moment. Pokazuje również, jak wykopanie dowodu nadaje sens historii i stanowi komentarz do pozostałych zdjęć. Dotyka też paranoicznego myślenia spiskami, w którym wszystkie wydarzenia się ze sobą łączą. Bo przecież wszystkie zdarzenia muszą mieć sens.
kurator: Daniel Muzyczuk
•
Zbigniew Libera’s exhibition at Galeria Wschodnia art gallery marks the artist’s return to Łódź – a city with which his work has been associated since his participation in the artistic group Kultura Zrzuty (Chip-in Culture). The venue is also an important aspect of this return - Galeria Wschodnia is, after all, a legendary site of the independent gallery movement and the city’s last operating artist-run gallery established in the 1980s.
“Sometimes you write a novel and sometimes you create a collection of short stories” – that’s how the artist describes the exhibition. The monumental and multifaceted compositions, which are well-known from the artist’s previous projects, have been replaced with fragments suspended between the decisive moment and the recording of an extremely rare event. We can recognise some of them as refugees from earlier works, which suggests the existence of alternative stories. They are also a sort of a narrative experiment. The untold nature of these events is accumulated in the viewers’ compulsion to experience them all together – to see how they shape a new, collective story.
Zbigniew Libera
Achaeans, Boys, Polish Gold and Situationists
The photograph depicts two people: an adult man in a military uniform and a boy. They are in some unidentified space, without any hint as to their location in the world. Perhaps they are guerrillas, taking part in one of the currently ongoing wars. The title of the photograph, The Jungle Book, indicates that it may be a continuation of Rudyard Kipling’s story about a boy raised by animals. Oddly enough, this photo was taken in connection with another children’s novel. Even though eventually it was not published, it was a part of Libera’s 2008 series The Gay, Innocent and Heartless, which involved references to the character of Peter Pan. The image, made on a different occasion and in a completely different world, turned out to be unstable, and its original meaning was redirected somewhere else. But perhaps Peter Pan and Mowgli are not that different after all? Maybe these two characters embody the same topos of a child who refuses to live according to the rules of social life in modern civilization? Then, it would mean that, all in all, the image itself is stronger than its verbal description.
Chris Marker’s If I Had Four Dromedaries is one of his films in which he used still images. The photographs are commented on by four narrators. Their discussions help tie the sequence of images together into a clear narrative, guided by a motto from Jean Cocteau’s writings: ‘Since these mysteries exceed my grasp, I shall pretend to have organized them.’ Libera doesn’t understand the images he creates and claims he doesn’t even organize them. The photographs that he brings to life communicate mysterious messages, and the exhibition is in fact a way of putting them in order. Still, does this order allow for the reconstruction of meaning or rather makes it harder to read?
According to Libera, the exhibited images represent extremely rare events – the relationships between people and objects that are so exceptional that it is hard to treat them as random or accidental. Thanks to that, they also remind us of the workings of art in the realm of everyday life. Libera stages situations and then presses the shutter button just an instant before the decisive moment, at a time when the meaning has not yet been defined. At the same time, he demonstrates how one can go as far as to plan the punctum but still leave enough to the imagination, so that the mystery of the meaning will haunt the viewer. These photos were created to show how photography keeps on blabbering incessantly. And how persistently silent it is.
Libera creates an extremely rare event. It then moves to the gallery, where it comes into contact with similar beings. They look at one another. Let’s imagine that they are subjected to the film logic and the order of images, like in Marker’s work. They break away from the basic idea of film as a sequence of images changing so rapidly that the eye registers it as continuous movement. Interestingly, this method highlights the change. The viewer focuses on the differences between successive images. The leap in time and space (in the case of images taken from different perspectives) or only in time (if the camera was not in motion) connects the photographs, but also separates them. They belong together, but something is happening between them.
This collection includes two photographs of a Polish gold mine, a pit that remained after excavated skeletons that had been stripped of their gold teeth. These images allude to the historical discoveries that are particularly controversial for right wing politicians. Paradoxically, the staging in fact makes come true the dreams of conspiracy of those want to portray Poland as being complicit in the Holocaust. It is fiction that stages and performs a traumatic moment. It also shows how the excavation of evidence gives meaning to the story and provides a commentary to the other images. Plus, it touches upon paranoid conspiracy thinking, in which all events are interconnected. After all, all events must have a meaning.
curator: Daniel Muzyczuk
Odkąd Francisco Goya* namalował „Rozstrzelanie powstańców madryckich” (”Los fusilamientos en la montaña del Príncipe Pío”), artysta nie musi udawać, że żyje w rzeczywistym i współdzielonym świecie. Nie oznacza to jednak, że jego wyobraźnia ma jakikolwiek limit i jest podporządkowana jakiemukolwiek wpływowi. Twórca podąża za artystycznym imperatywem nakreślając indywidualne cechy jakie pojawiają się w jego realizacjach. Nie ma także tematów, czy wątków, których nie może analizować, badać czy tworzyć ich alternatywnych historii. Jak pisał Dick Higgins: „Sztuka nie odnawia się jak medycyna, w której każde nowe odkrycie zastępuje to, co było wcześniej; zmienia się ona raczej zgodnie z dialektyką innowacji czerpania nowych sił z poprzedników, zapuszczając korzenie w nieartystycznej części naszej kultury, poszerzając i uzupełniając dostępny repertuar doświadczeń kulturowych. Odrzuty jednego stulecia stają się skarbem następnego”. W projekcie „Nie mam dobrych wiadomości – symulakry, wtrącenia, prototypy” Mariusz Sołtysik analizuje, komentuje i tworzy alternatywne rozwiązania formalne i merytoryczne świata – w duchu hiperteksualnej i transmedialnej narracji na podstawie zebranych i dostępnych danych.
Mariusz Sołtysik – artysta wizualny, procesualny, którego prace mają często charakter kontekstualny i intermedialny. Nauczyciel akademicki prowadzący Pracownię Transmediów na Wydziale Intermediów w ASP im. Jana Matejki w Krakowie. / https://mariusz-soltysik.com
* w 2002 roku artysta brał udział w rezydencji artystycznej i wystawie „Cambio Constante II” w Saragossie (Hiszpania), gdzie zrealizował pracę w dawnej pracowni Francisco Goi.
•
Ever since Francisco Goya* painted 'The Shooting of the Madrid Insurgents' ('Los fusilamientos en la montaña del Príncipe Pío'), the artist has not had to pretend to live in a real and shared world. However, this does not mean that his imagination has any limit and is subject to any influence. The artist follows an artistic imperative by outlining the individual qualities that appear in his productions. Nor are there themes or plots that he cannot analyse, explore or create their alternative histories. As Dick Higgins has written: 'Art does not renew itself like medicine, in which each new discovery replaces what has gone before; rather, it changes according to the dialectic of innovation drawing new forces from predecessors, taking root in the non-artistic part of our culture, expanding and adding to the available repertoire of cultural experience. The rejects of one century become the treasures of the next". In the project 'I don't have good news - simulacra, interjections, prototypes', Mariusz Sołtysik analyses, comments on and creates alternative formal and substantive solutions to the world - in the spirit of hypertextual and transmedial narrative based on collected and available data.
Mariusz Sołtysik is a visual and process artist whose works are often contextual and intermedia. Academic teacher leading the Transmedia Studio at the Department of Intermedia at the Jan Matejko Academy of Fine Arts in Cracow. / https://mariusz-soltysik.com
* In 2002, the artist participated in the artistic residency and exhibition 'Cambio Constante II' in Zaragoza (Spain), where he realised a work in the former studio of Francisco Goya.
Fundamentem cyklu malarskiego, który prezentowany jest na wystawie w Galerii Wschodniej jest osiem obrazów o nietypowych, obłych kształtach. Każdy z nich ma swój precyzyjnie dobrany tytuł. To emocje i czynności towarzyszące kluczowemu momentowi oceniania swoich sił wobec obranego celu. Obrazy - “Feel” (czuję), “Try” (staram się), “See” (widzę), “Surrender” (poddaję się), “Expect” (oczekuję), “Fight” (walczę), “Miss” (tęsknię) oraz “Admire” (podziwiam) namalowane zostały na oryginalnych w formie, owalnych deskach. Nazwane przez artystkę “przedobrazami”, są wyobrażeniami stojącymi nam przed oczami, kiedy od podjęcia lub zaniechania decyzji dzieli nas ta jedna, czasem trudna do przekroczenia bariera.
“Przedobrazy” Moniki Czarskiej wskazują obszary i terytoria zaanektowane przez konkretne odczucia. Są one zróżnicowane poprzez użycie określonego motywu lub koloru. Gdzieniegdzie pojawiają się napisy takie jak: fog, blured, almost, infinity, leave it, wait, delight, wonder. Te angielskie słowa subtelnie wpisują się w układ obłości. Są tam, ale niejednokrotnie ukrywają się np w momencie kiedy ich położenie pokrywa się z liniami na obrazach. Nie zabiegają o uwagę widza. Słowa te to fragmenty rozmów, piosenek, wierszy, książek, czasem nawet urywki zdań zasłyszanych przypadkowo. Z pozoru nieznaczące, silnie zakorzeniają się w świadomości i dźwięczą w głowie w kluczowych momentach.
Na wystawie ośmiu “Przedobrazom” towarzyszą także trzy prace, nazwane “Momentami”. Utrzymane w podobnej jak poprzednie, zgaszonej kolorystyce, powtarzają zminiaturyzowane kształty ośmiu znanych nam już obrazów i dosłownie sytuują je na różnych poziomach świadomości, które symbolizuje biała, promieniująca linia pośrodku. Kolejny obraz zatytułowany “Marsz” to z kolei wizualizacja dezorientacji. Asumptem do namalowania dwóch największych obrazów prezentowanych w przestrzeni wystawy, była chęć odpowiedzi na pytanie o to jak działa mózg. Dociekliwość Moniki Czarskiej pociągnęła za sobą decyzję o wykonaniu na sobie badania QEEG, nazywanego także mapowaniem mózgu. To badanie pozwalające na bieżąco prześledzić reakcje mózgu na wskazane mu zadania. Jego wynik pozwolił artystce zweryfikować pewne założenia. Mniejsze obrazy, na wystawie zgrupowane w chmurę, także ściśle korespondują z trzonem malarskim pokazu, to cisi, ale ważni towarzysze procesu tworzenia. Dzięki starannie opracowanym kompozycjom czy użytym technikom jak np ołówek, powtarzają i jednocześnie wspierają warstwę malarską pozostałych obrazów.
Obrazy prezentowane na wystawie “Vis a vis” wchodzą w dialog z bardzo intymnym obszarem naszej emocjonalności. Próbują dotknąć czegoś, co czasem nawet trudno sprecyzować, tę nieuchwytną i rzadko uświadamianą myśl, która pcha nas do przodu, lub przeciwnie, blokuje. Artystka poprzez swoje obrazy nie ocenia, nie wypomina tchórzostwa i nie chwali odwagi, jedynie zadaje pytania o to co czujemy w obliczu tego wyzwania. To cykl powstały z ciekawości momentu - czy tym razem zrobię to czy się zatrzymam?
Magda Milewska
•
The foundation of the painting cycle, presented at the exhibition in Wschodnia Gallery, consists of eight paintings with unusual, oval shapes. Each of them has a carefully chosen title. They represent the emotions and actions accompanying the crucial moment of assessing our strength in relation to the chosen goal. The paintings - "Feel," "Try," "See," "Surrender," "Expect," "Fight," "Miss," and "Admire" - are painted on original oval-shaped wooden boards. Coined by the artist as "pre-images," they are depictions that stand before our eyes when there is just one barrier, sometimes difficult to overcome, between making or refraining from a decision.
"Pre-Images" by Monika Czarska point to areas and territories annexed by specific feelings. They are differentiated through the use of particular motifs or colors. Here and there, words such as "fog," "blurred," "almost," "infinity," "leave it," "wait," "delight," and "wonder" appear. These English words subtly fit into the arrangement of ovals. They are there, but often hide, for example, when their placement coincides with the lines on the paintings. They don't vie for the viewer's attention. These words are fragments of conversations, songs, poems, books, sometimes even snippets of sentences overheard accidentally. Seemingly insignificant, they deeply root themselves in consciousness and resonate in the mind at crucial moments.
Accompanying the exhibition of the eight "Pre-images" are also three works called "Moments". Maintained in a similar subdued color palette as the previous ones, they repeat the miniaturized shapes of the eight familiar paintings and literally place them at different levels of consciousness, symbolized by the white, radiating line in the middle. Another painting titled "Marsz" (march) is, in turn, a visualization of disorientation. The impetus for creating the two largest paintings presented in the exhibition space was the desire to answer the question of how the brain works. Monika Czarska's curiosity led her to the decision to undergo a QEEG assessment, also known as brain mapping. This test allows real-time tracking of the brain's reactions to specified tasks. Its results allowed the artist to verify certain assumptions.
Smaller paintings, grouped in a cloud at the exhibition, also closely correspond to the core of the painting display. They are quiet but important companions of the creative process. Thanks to carefully crafted compositions and techniques such as pencil drawing, they repeat and simultaneously support the painterly layer of the other paintings.
The paintings presented at the "Vis a Vis" exhibition engage in a dialogue with the very intimate realm of our emotions. They attempt to touch something that is sometimes even difficult to articulate – that elusive and rarely acknowledged thought that propels us forward or, conversely, blocks us. Through her paintings, the artist does not judge, does not reproach cowardice, and does not praise courage; she merely poses questions about what we feel in the face of this challenge. This cycle is born out of curiosity about the moment – will I do it this time, or will I stop?
Magda Milewska
wszystkie zdjęcia / all photos: HaWa
Galeria Wschodnia
Fundacja In Search Of
Landing Page Software