Sławomir Brzoska (Katowice)
Anaxymandrowi (instalacja)

Jacek Mrozowicz (Łódź)
... pomiędzy... (obiekty, obrazy)

Czas Utrwalony

... pomiędzy wyobraźnią a realnością...
Patrząc na te obrazy można odnieść wrażenie, że są one specyficznym – subiektywnym przetworzeniem rzeczywistości przez wyobraźnię artysty. Obrazy tworzone z materiałów, które znamy z codziennego życia – betonu, stali, drewna, grafitu, cynu..., ale użytymi zupełnie inaczej niż w codzienności – tutaj budują one pewne wyobrażenia artysty. Dostrzega się świadomą rezygnację z uprawiania sztuki mimetycznej, ale także dostrzega się świadome i celowe użycie takich materiałów, które kojarzą się nam z najbardziej przyziemną rzeczywistością. Pewne fragmenty tej rzeczywistości implikują powstanie w wyobraźni pomysłów na obrazy - czasem jest to pewna sytuacja, czasem jakiś detal, kiedy indziej miejsce. Te obrazy nie są przedstawieniem rzeczywistości, a przede wszystkim są specyficznym opowiadaniem o jej wyobrażeniu.

... pomiędzy przestrzenią a obrazem...
Przestrzeń, miejsce w którym powstaje obraz ma ogromne znaczenie dla jego ostatecznego kształtu i formy. Każdy obraz powstaje w jakiejś konkretnej przestrzeni, jest „budowany” z myślą o niej i dla niej. Tworzy z nią pewną zamkniętą, wzajemnie uzupełniającą się całość. Przeniesiony w inną przestrzeń staje się czymś innym, ma inny wymiar i znaczenie. Bardzo istotna wydaje się tutaj idea konkretnego miejsca i swoistego wpisania się w jego kontekst.

... pomiędzy teraźniejszością a przemijaniem...
To, co dla większości malarstwa wydaje się najgorsze, a mianowicie zmiany zachodzące w obrazie pod wpływem czynników zewnętrznych i upływu czasu – dla tego malarstwa jest bardzo istotne. Często stosowane tutaj materiały podlegają procesowi rdzewienia, odbarwiania, utleniania, zmieniają kolory i fakturę przez co ciągle ewoluują. Stają się w jakimś sensie inne, podobne żywym organizmom, które nie zatracając swej autonomiczności ciągle ulegają przeobrażeniom i przemianom. Te obrazy żyją własnym życiem podobnie jak otaczająca je przestrzeń. Trwanie, ewolucja, przemijanie... to, czym jesteśmy – realność i transcendencja...

mrozowicz
mrozowicz
Leszek Lewandowski (Katowice)

(instalacja)

Tomasz Matuszak (Łódź)
The Inner Side of The Outer Space 
(instalacja)

www.tomaszmatuszak.art.pl

Snedania na trafia

Tomasz Matuszak – Trabant. Mieszka w Łodzi. Tam przyszedł na świat, tam ukończył artystyczną szkołę.
TRABANT – CO ZNACZY... W roku 1995 razem z Lexy Funk zapalił o zachodzie słońca na izraelskiej pustyni olbrzymi krąg z płonącej przędzy. Ogień układał się w okrąg w miarę jak zachodziło słońce. – Chciałem tą energię podtrzymać, pokazać jak przenika ze Słońca na Ziemię. W roku 1997 wprawił w ruch „Pneumaszynę”, pokazaną w bytomskiej Galerii Kronika. Owo „urządzenie” stworzone z cukru nasączanego wodą pachnącą migdałami przykryte były łóżkiem, a towarzyszył temu dżwięk z „głębi ciała”. (Łóżko kojarzy się nam z czymś przyjemnym i bezpiecznym – powiedział Trabant – zapach migdałowy również. Odzwierciedla lepszą stronę życia). W Berlinie w 1996 roku wypełnia wannę pięćdziesięcioma litrami krwi w jednej z tamtejszych galerii, tytułując to „Bloodbath”, „krwistą kąpielą”. To tylko krew – mówi – ale jej ilość sprawia, że zmienia się jej kontekst. Czy innym jest kiedy oddajemy ją kroplami w laboratorium, czym innym na ekranie telewizora, czym innym w końcu – w wannie, w dużej ilości. Ale i tak wszyscy myśleli, że chodziło mi o Holocaust... A ja chciałem pokazać, że tak też można, wiele osób uzna to za rzecz prowokującą. W tym rzecz, że chciałbym jeszcze ostrzej... Jednego razu zakopał się w ziemi. Najpierw zakopał głowę i widać to na zdjęciu będącym częścią „Pneumaszyny”. Zakopywanie głów w ziemi było częstą hinduistyczną medytacyjną praktyką wśród mnichów jako znak czynionej pokuty. Potem Trabant zakopał się w ziemi cały. I co czułeś? – zapytałem. - To jest niesamowite. Najpierw poczucie paniki i klaustrofobii. Później chłód i wielki spokój. Przyjemny zapach i całkowita izolacja od wszystkiego. W 1997 roku w Mount Abu w Indiach... – Przepiękny kraj, bardzo uduchowiony. Jednocześnie nie czujesz potrzeby robienia czegokolwiek „artystycznego” bo tam nie ma sztuki w naszym rozumieniu, rozgrywającej się w określonym kontekście pomiędzy twórcą - odbiorcą - krytykami, karierą czy rozgłosem. Tam sztuka, czy lepiej – przeżywanie jest codziennością. Zabawne, nie mogliśmy wytłumaczyć, Hindusi w ogóle nie rozumieli co robimy i – przynosili nam kwiaty, składali je obok rzeczy, które robiliśmy, modlili się. W końcu powiedzieliśmy im, że to gest, hołd dla Shivy na jego święto. Wtedy zrozumieli. Uczestniczyliśmy w jego święcie, w marcową noc. Pracę wykonaną wraz z Meg Belichick zatytułowaliśmy „Łzy Shivy czyli obiecanki cacanki”. To dlatego, że w Indiach każdy ci mówi "nie ma problemu, oczywiście, zrobimy to” ale to tylko obietnice bez pokrycia... „Łzy”.. były trzema kręgami kwietnymi położonymi, pływającymi na wodzie w cichej zatoczce po to, aby każdy mógł przyjść, usiąść i posłuchać siebie.
W 1995 roku w Galerii Wschodniej pokazał „Czas, miejsce i temperaturę”. Tors człowieka wykonany z zamrożonej ziemi obserwował umieszczony w ścianie zegar, busola pokazująca strony świata i bieguny magnetyczne i termometr. Ten ziemisty tors rozmrażał się powoli, zegar odmierzał upływający czas, igła w busoli pokazywała północ, a termometr wahania temperatury. (Musiało być to ciekawe, zobaczyć tę sytuację kiedy w galerii nikogo nie było, cisza, ciemność, uwalniane od mrozu drobinki ziemi obserwowane przez te magiczne instrumenty). W tejże galerii, w październiku stanęła dziwaczna budowla zatytułowana „The Inner Side of the Outer Space" będąca rozwinięciem podobnej, umieszczonej na wystawie w warszawskiej „Zachęcie”.
O warszawskiej prasa napisała „niesamowita w nastroju przestrzeń, przypominająca wyziębiona lodowatym kolorem pokój - izolatkę w szpitalu psychiatrycznym. Naprzeciw widza stała ściana z żelaza, zza której dobiegał ciężki, groźny, obsesyjny, budzący lęk oddech kogoś, kogo strach sobie wyobrazić". Praca nazywała się „Hiper-nacja”. – To gra słów, opowiadająca o nas, że stajemy się we własnych oczach nadludźmi, którzy mogą wszystko i często się tak zachowują.
W Galerii Wschodniej można było zobaczyć, co za ową żelazną ściana się znajdowało. I co? Zamiast niewyobrażalnej tajemnicy – niechlujna powłoka, krzywa, niesymetryczna, wybrzuszona tu i ówdzie, skrzywiona tak jakby miała za chwilę się rozpaść. – „Chciałem pokazać przenikanie tego co wewnętrzne z tym, co zewnętrzne. Granic, momentów przejścia zazwyczaj nie da się uchwycić, nie wiadomo, co do czego należy, czyją jest domeną. Zmysły podpowiadają jedno, wyobraźnia drugie. Duch i materia”.
Na Litwie w Wilnie odremontował pomieszczenie w kamienicy. W katalogu z wystawy na małym zdjęciu widać ścianę kamienicy o zmroku, oświetloną latarnią a w białą, nieskazitelnie czystą – od której bije blask – wystawę–przestrzeń wpatrują się dwie postacie... Czystość tego miejsca prowokowała, intrygowała, przechodnie pytali się go czy będzie tam sklep i jaki... W Izraelu w 1997 roku pracy „fish and cheap” pokazanej w Hajfie nastrój budowały kolejno: cukrowa dłoń, woda, dźwięk, światło elektryczne i ryba pływająca w kanciastym akwarium. – Zazwyczaj daję oglądającemu tylko pretekst do rozmyślań. Buduję jakiś nastrój, atmosferę. Wystarczy, że choć przez moment zatrzymał się i zaczął „podróż do wewnątrz”. W 1996 roku Ameryce pływał na tratwie. - Zaproszono mnie do odwiedzenia artystycznej kolonii Art./Omi w stanie Nowy Jork, zlokalizowanej na farmie, wśród pięknej przyrody, w wiktoriańskim domu z dobrym jedzeniem i miłymi ludźmi. Z okien widać było olbrzymią łąkę. Słowem - sielanka. Postanowiłem więc nieco to wszystko zburzyć – wyciąć na tej łące okrąg a z niego – trójkątny kawał ziemi. Ten widok był niepokojący. A później, o piątej nad ranem zaprosiłem wszystkich na performance, którego tytuł, napisany przez pewną Amerykankę brzmiał „Snedania na Trafia”. Pływaliśmy na tym trójkącie przeniesionym z łąki po jeziorze będąc żywym "Śniadaniem na tratwie" Maneta – koszyk z jedzeniem, wino, kobieta ubrana, kobieta naga, mężczyzna w czarnym ubraniu. Przeniosłem tę namalowaną europejskość do Ameryki, a ziemię do wody, wszystko się wzajemnie przeniknęło.
W 1994 roku w Cardiff wziął udział w wystawie, zorganizowanej w fabryce dla uczących się budowniczych. Każdy z nich, o innej specjalności miał do dyspozycji kawałek hali gdzie budował trochę łazienki, trochę ściany, trochę pokoju. Tam Trabant zrealizował projekt „Prawdopodobieństwo powtórzenia". Siedem nieprawdziwych głów spoczywało w prostokątnym pojemniku. O „Prawdopodobieństwie” myślałem przez rok, kiedy siedem razy jacyś nieznani mi ludzie patrząc na mnie poznali kogoś innego, pomylili się, pomylili mnie z ałem się zupełnie inną osobą, o innej tożsamości, przypadkowo sklonowany. W Berlinie roku 1995 mało brakło a spłonąłby podczas performance „Nieudana próba teleportacji czyli nigdy stąd nie uciekniecie”. – „Wystąpiłem owinięty w srebrną folię... Całe to zdarzenie było jednocześnie moją fascynacją i polemiką z filmami science fiction. Czy zauważyłeś, że w każdym z nich podstawowym kolorem jest srebro? Wszyscy chodzą ubrani w srebrne kombinezony... Moja kabina do teleportacji był w kształcie klatki, która, kiedy nadszedł czas miała się zapalić i symbolicznie przenieść nie w przyszłość. Niestety oblałem ją zbyt dobrym płynem tak, że po zapaleniu znalazłem się wewnątrz płonącej klatki, która lada moment miała spaść na ziemię nie zostawiając mi możliwości ucieczki. Zacząłem krzyczeć a widzowie nie wiedzieli, czy krzyczę bo to część performance czy... Pamiętam tylko, że kiedy jechałem do szpitala, na noszach, przez sterylne przestrzenie to ostatnie, co pamiętam to numer pokoju - „2001”... A jednak się udało – pomyślałem. Wielopostaciowy żywioł jest tym, co Trabant chce opisać. Woda, powietrze, ogień, ziemia. „Żywioły są uniwersalne – powiedział – pojemne w znaczenia. Najbardziej fascynująca jest ich niestałość, potęga, wzajemne przenikanie. I są nieokiełznane i nieprzewidywalne. Trzeba do nich podchodzić z szacunkiem. Ja czasami byłem arogancki”.

Maciej Cholewiński

The Inner Side of The Outer Space
The Inner Side of The Outer Space
The Inner Side of The Outer Space
The Inner Side of The Outer Space
The Inner Side of The Outer Space
The Inner Side of The Outer Space
Amy Hauft (USA)
No More Than Meets the Eye (instalacja)

Anna Petrie (Wielka Brytania), 
Malwina Poland (Gdańsk)
Totem (video obiekt, video instalacja)

Tilman Kuentzel (Niemcy)
Light and Sound 
(polyrytchmic soundscape generated by lightchains)

Mariusz Sołtysik (Łódź)
Formy Różne: ...zapominanie...
Formy Różne: ...zapominanie...
Formy Różne: ...zapominanie...
Formy Różne: ...zapominanie...
Formy Różne: ...zapominanie...
kot dziadek
Serdecznie zapraszamy!
Welcome!

Made with ‌

No Code Website Builder